Newsletter Willi Lentza! Zachęcamy do zapisów! Szczegóły
Terminy zwiedzania uległy zmianie! Zapraszamy do zapoznania się z lipcowym grafikiem. Zwiedzanie
Artystyczne śniadanie na trawie. Wiedeńskie brzmienia. Relacja
Fryderyk Chopin w Willi Lentza. Dzieła wszystkie. Jim-Isaac Chua. Relacja
Felieton | Autorka: Monika Gapińska

Ogrody – inspirują artystów, a czasami stają się ikonami

"Oprócz malarstwa i ogrodnictwa, w niczym innym nie jestem dobry" – to słynne słowa Claude'a Moneta, francuskiego przedstawiciela impresjonizmu w malarstwie. Być może podpisałby się pod tym stwierdzeniem również Max Liebermann, niemiecko-żydowski malarz i grafik, czołowy przedstawiciel impresjonizmu w Niemczech, dla którego ogród w berlińskiej dzielnicy Wansee stał się źródłem inspiracji.
Istnieją na świecie ogrody, które stały się niemal ikonami architektury krajobrazu. Ot, choćby te w Wersalu we Francji, Keukenhof w Holandii czy Majorelle w Maroku. To dla nich przemierza się tysiące kilometrów, by zachwycić się wyobraźnią ich projektantów i malowniczymi efektami ich pracy.

Istnieją również ogrody, które są licznie odwiedzane przez turystów nie tylko z powodu wyjątkowej urody, np. w Giverny czy w Berlinie. Oba są dziełem malarzy, którzy byli też pełnymi zapału ogrodnikami, zakochanymi w swoich zielonych przestrzeniach.

Wpływ rozległego ogrodu, otaczającego willę Maxa Liebermanna w berlińskiej dzielnicy Wansee jest porównywalny do roli, jaką ogród w Giverny odegrał w przypadku Claude'a Moneta. W latach 1910 -1934 niemiecki artysta namalował około 200 obrazów przedstawiających piękno swojego ogrodu. Z kolei francuski impresjonista stworzył, przez 43 lata (od 1883 roku), kilkaset dzieł, których inspiracją była roślinność, w tym cykl "Nenufary", składający się z około 250 obrazów.

Max Liebermann kupił dom w dzielnicy Wansee w 1909 roku. To miała być letnia rezydencja. Zamieszkał w niej jednak na stałe. Miał wtedy 70 lat. Jak się okazało, ogród okalający willę stał się dla niego inspiracją do nowych pomysłów malarskich. Przez dwadzieścia pięć lat na jego płótnach znalazło się kilkaset "kadrów" zielonej przestrzeni. Zresztą, ogród Liebermanna był wyjątkowy i starannie zaprojektowany, z podziałem choćby na część warzywną czy tarasy z kwiatami.

Claude Monet kupił wiejską posiadłość w Giverny w latach 80. XIX wieku. Wyprowadzka w tej rejon miała być lekarstwem na depresję spowodowaną utratą żony i problemami finansowymi. Giverny nie tylko uzdrowiło jego duszę i ciało, ale przez kilka dekad stanowiło źródło nieustannej inspiracji, co przełożyło się na całkiem niezłe dochody. Choć artysta stworzył zachwycające obrazy, sam twierdził, że ogród to jego największe dzieło. Być może najbardziej był dumny z ogrodu japońskiego ze stawem pełnym lilii wodnych. Zresztą, powstanie tej części ogrodu stało się zarzewiem konfliktu z miejscową społecznością. Otóż mieszkańcy wsi obawiali się, że egzotyczne rośliny zatrują wodę w okolicy.

O obrazach niemieckiego impresjonisty, Maxa Liebermanna, będzie można się sporo dowiedzieć podczas wykładu już 30 czerwca w Willi Lentza. To będzie spotkanie pt. "Kolekcja Doeringów pod lupą’’, które poprowadzi Dariusz Kacprzak. Tytuł tego wykładu to: „A słońce tamtego lata… – o obrazach Maxa Liebermanna ze szczecińskiej kolekcji Doeringów”.